środa, 21 grudnia 2016

8. Szampon Babydream | Hit czy kit?



Szampon babydream to bardzo popularny kosmetyk cieszący się dobrą opinią. Ale czy faktycznie daje radę? Idąc drogą zaufania popartą mnóstwem opinii na bloggerze skusiłam się na niego (delikatny skład bez silnych detergentów jeszcze bardziej zachęcał)


Tym bardziej, że dzisiaj takie produkty mają szczególne uznanie. Jednak dzięki mojemu przykremu doświadczeniu podchodzę już do tego z lekkim dystansem (i nie żyję w przekonaniu, że wszystko co bio musi nam służyć). Może, ale nie musi, bo nasze cery jak i włosy się od siebie bardzo różnią i nie każdy, nawet zdrowy składnik może nam pasować. Dlatego testujcie i odkrywajcie co wam odpowiada a co nie. 


Moje włosy niestety nie dogadały się z tym szamponem. Poczytałam trochę recenzji i jedna z blogerek pisała, że ma on zbyt wysokie ph, które służy dziecku ale za to nie dorosłej osobie, która potrzebuje zupełnie innego odczynu - kwaśnego i dlatego może sprawić nam kłopoty. Wiadomo, nam włosy szybciej się przetłuszczają i mają trochę inną strukturę, więc potrzebujemy innych produktów. Mimo wszystko są osoby, które są z niego zadowolone i używają go na codzień. Prawdopodobnie mają zdrowe włosy lub takie, którym szampon wychodzi na przeciw. Generalnie zniszczonym się go nie poleca, bo robi jeszcze większe siano (tak jak było w moim przypadku)


Dlaczego się nie sprawdził?

No więc, co w trawie piszczy? Zacznę od samego procesu mycia, które nawet w najmniejszym stopniu nie jest przyjemne. Wiadomo szampon się nie pieni tak bardzo jak inne z powodu braku SLS, ale nie w tym sęk. Włosy pod nim strasznie "skrzypią". Robią się ciężkie i trudne do rozdzielenia. W dodatku ta szorstkość, która pojawia się wraz z nałożeniem produktu. Koszmar. Miałam wrażenie, że tylko im szkodze, ale mimo wszystko dałam mu sporo szans.


 A co po zmyciu? To też jedna wielka masakra. Włosów nie da się rozczesać bez żadnej odżywki, są splątane i łatwo je uszkodzić, a nawet wyrwać. No i oczywiscie po wysuszeniu siano nie do ujarzmienia. Krótko mówiąc - uważajcie na niego. 

Stosowałam go przez ok. miesiąc i jestem prze szczęśliwa, że już na półce stoi inny a ten wylądował w koszu. Było to jedyne moje opakowanie, które zużyłam i nigdy więcej po niego nie sięgnę. Byłam przekonana, że skoro jest to szampon bez SL'S'ów oraz silikonów to na dwieście procent pomoże moim zniszczonym włosom. Jednak w gruncie rzeczy on pogorszył ich stan i każda próba przekonania się do niego na nowo kończyła się fiaskiem. 



Dalej będę wybierać produkty bez SLS'ów, ale raczej te które stoją na półkach dla dorosłych, żeby uniknąć krzywdy jaką wyrządził mi ten szampon.

Wiem, że droga do znalezienia tych jedynych produktów do włosów jest naprawdę męcząca i długa. Musimy dojść do nich metodą prób i błędów. Nie ma innego sposobu na to, żeby odkryć w czym nasze włosy czują się najlepiej.

Bądź co bądź wyciągnęłam z tego lekcje - nigdy więcej szamponów przeznaczonych dla dzieci - i wiem, że będę od tego na pewno stronić.

A wy jakie macie doświadczenie z szamponami dla dzieci? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP