środa, 19 października 2016

2. Niewinne etykiety | produkt bio? krem z witaminą C?



Dzisiaj chciałabym wam przybliżyć problem jakim są etykiety produktów kosmetycznych. Niewiele z nas zdaje sobie sprawę z tego co tak naprawdę oferuje nam producent w pięknej fiolce z napisem BIO lub "krem z witaminą C". Niejednokrotnie napis widnieje tylko po to, żeby nas zmylić i wzbudzić zaufanie. Ale kto się na to nie łapie?

Miałam lub wciąż mam wiele produktów których etykiety zapewniały o jak najwyższej naturalności, a jednak zagłębiając się w "filozofię składów" odkryłam wiele syntetycznych półproduktów lub  widniejących na etykiecie zdrowych ekstraktów na bardzo dalekim miejscu.

Za przykład wezmę tonik który niedawno kupiłam w drogerii. Widnieje na nim napis "bez alkoholu" na co mogłaby się złapać każda posiadaczka cery wrażliwej, którą niestety alkohol może podrażniać. Znajdziemy też informację o tym, że jest bez perfum. Myślisz więc, że jest to idealny tonik dla Ciebie i Twojej skóry wrażliwej. 

Bądź co bądź w gruncie rzeczy wcale tak nie jest. Pomijając fakt, że skład nie jest jakiś najgorszy to ma w sobie np. barwniki lub propylene glycol, na który skóra wrażliwa może źle reagować. On sam w sobie wbrew wszystkim mitom nie robi krzywdy przy odpowiednim stężeniu, ale jednak taka skóra "interaktywna" może przy nim grymasić, szczypać i po prostu piec, więc zostajemy trochę wprowadzone w błąd widząc napis "bez perfum i alkoholu".

Pisząc tego posta chce was wrażliwców uprzedzić przed kupowaniem pierwszych lepszych kosmetyków z ładną etykietą i tytułem "bio", bo wcale takie być nie muszą i mogą zawierać wiele syntetyków, które mogą podrażniać, bo po prostu natura obdarzyła was skórą "interaktywną" i wymaga szczególnej opieki :)



Więc do czego zmierzam? Zamiast czytać etykiety czytajcie recenzje na sprawdzonych blogach (nie pierwszych lepszych, bo mogą Cię wprowadzić w błąd wynikający z powtarzania popularnych mitów). Do tego polecam też zagłębiać się w składy, odkrywajcie co was podrażnia i jako wskazówkę polecam unikać alkoholi, które wykazują działanie wysuszające i podrażniające. Oczywiście nie każdy z nich to czyste zło, bo np. gliceryna to też alkohol a potrafi nawilżyć. Piszę to ku przestrodze i dla Twojej informacji, że np. alkohol denat lub isopropyl alkohol może podrażniać wrażliwą cerę, ale też nie musi. Po prostu bądź ostrożna, ale też przy tym nie trać głowy. 

Znajomość INCI to na prawdę obszerna wiedza i często mity, które z tego co zauważyłam zaczynają ulegać obaleniu. Podchodźcie do wszystkiego z dystansem i też nie traktujcie składów jak ostateczną wyrocznie, bo nawet w faktycznych produktach bio jakaś mała nieszkodliwa chemia się znajdzie (inaczej kosmetyk uległby przeterminowaniu). Nie dajcie się od razu zwariować, bo z naszą cerą jak jak z włosami. Jeden produkt może polubić, drugi już nie. Czy to naturalny produkt czy chemiczny. Postawcie na obserwację.

Są pewne składy, których należy bardziej unikać lub mniej przy określonych typach skóry. Nigdy też nie wiemy jakie występują stężenia w składzie, więc musicie się uzbroić w cierpliwość i nie poddawać gdy super krem na was nie zadziałał. Może miał śladowe ilości tych super witamin, które aż krzyczą na etykietach lub być może miał w sobie jakiś naturalny olej, który wasza cera sobie nie upodobała. 




Chyba każda z nas miała chociaż raz w życiu balsam lub krem z "super witaminą" widniejącą na etykiecie i w składzie, jednak nie była zadowolona z działania produktu i efektów jakie on daje. Dlaczego? Pewne składniki muszą mieć odpowiednie stężenie by zaczęły funkcjonować prawidłowo i uwalniać substancje, które kocha nasza twarz. I tak jest w przypadku witamin. Za przykład wezmę witaminę C, która w kremie powinna mieć stężenie 15%, żeby jak najlepiej funkcjonować. Jednak większości łatwo dostępnych kosmetyków zawiera śladowe jej ilości. Bo tak jest łatwiej i taniej.

 Producenci nie mają obowiązku informowania nas na etykiecie o stężeniu danego składniku, dlatego pozostajemy "głupie" i musimy się zdać albo na internet albo na własną skórę na której testujemy. Tak naprawdę nigdy nie wiemy jakie stężenie mogą mieć składniki. Może być nawet 90% wody i 10% reszty. Wszystko zależy od upodobań producenta. Dlatego też nie ufajcie bezgranicznie każdym kremom z witaminą C, A lub jakąś inną, bo tak naprawdę mogą mieć znikome ich stężenia lub być daleko w składzie. Róbmy świadome zakupy i szukajmy jak najwięcej informacji o danym produkcie, żeby nocami nie dręczyły nas wyrzuty sumienia i koszmary! Testujcie jak najwięcej i poznajcie lepiej waszą cerę. Mimo wszystko pamiętajcie, że pierwsze składniki to te których jest najwięcej. 




Podsumowując: Mój tonik nie ma strasznego składu, jednak coś mnie w nim podrażnia. Miał być też totalnie bez alkoholu, a jak widać niżej znalazł się. Jeden, ale jest.  Pamiętajcie też, że nie każdy mały złoczyńca, którego macie w domu może was podrażniać, ograniczajmy je ale z głową. Jeśli w składzie jest tylko jeden lub dwa składniki mogących podrażniać (ale nie muszących) to od razu nie wyrzucajcie do kosza gdy nie wywołuje u was takich nieprzyjemności jak ściąganie, zaczerwienienie lub szczypanie :) Bo każda cera jest inna. Niezależnie od tego czy tłusta czy sucha, ma ona swoje upodobania. 






2 komentarze:

  1. Gratuluje pomyslu na bloga��bardzo interesujacy i zrobiony z pasja ��

    OdpowiedzUsuń

TOP