piątek, 12 maja 2017

26. Skin Coach, Bożena Społowicz | najbardziej kontrowersyjna książka ostatnich miesięcy



Kiedy pierwszy raz otworzyłam tę książkę w empiku pomyślałam, że będzie to super zakup. Wizualnie  budzi bardzo dobre odczucia - można powiedzieć, że jest "ładnie wydana" a do tego zahacza o tematy, które chciałam pogłębić i wyssać z nich kompletnie całą wiedzę. Zawsze byłam przekonana, że literatura to rzetelne źródło wiedzy. W końcu nie każdy "śmiertelnik" może sobie pozwolić na wydanie książki. Wiążę się to z kosztami i wiedzą jaką powinien dysponować.

Wbrew pozorom jednak książki też mogą budzić dużą kontrowersje i niezgodność opinii. Autorzy mogą wysuwać najróżniejsze osobiste wnioski, które mogą przeczeć nawet prawom nauki. 



Tak było w przypadku tytułowej książki. Po pierwsze oczekiwałam od niej o wiele więcej profesjonalizmu. W końcu Bożena Społowicz stale podkreśla, że jest po studiach, sporo lat siedzi w swoim fachu a nawet, że jest jedyną nie tylko w Polsce, ale też na świecie "Skin Coach", co po prostu oznacza bycie trenerką skóry. Na początku myślałam, że tylko ja mam dziwne spojrzenie na to wydanie, ale pogrążając się w sieci odkryłam, że nie jestem jedyna.

Co właściwie z nią nie tak? Książka zawiera wiele sformułowań, które przyprawiły mnie o dreszcze, zmarszczenie czoła lub po prostu pokazały jeden wielki znak zapytania w głowie. Przez takie grzeszki straciła w moich oczach wiarygodność. 


Mimo, że całokształt książki jest moim zdaniem momentami zbyt dziwny i ogólnikowy to Pani Bożena poruszyła w niej również pewne ważne sprawy, o których się na ogół zapomina i te akurat uważam za największe plusy tej książki.

HOLISTYCZNE PODEJŚCIE DO PIELĘGNACJI

Czyli inaczej pisząc - rozważenie pielęgnacji nie tylko pod kątem czysto kosmetycznym, ale również  tym od wewnątrz i rozwinięcie tego właśnie tematu nieco szerzej. Zapominamy dzisiaj, że połowa naszych problemów skórnych nie musi wcale wynikać tylko z niewłaściwej pielęgnacji, ale może to być konsekwencją np.  niewłaściwej diety, niedoboru witamin, odwodnienia lub małej ilości ruchu w życiu. Nawet sen jest bardzo ważny, ale o tym się nie wspomina. Mówi się o kremach na noc, ale nie o tym, żeby spać 7 lub 8 godzin dziennie, a autorka bardzo dobrze wyjaśnia tą kwestie i jej wpływ na życie naszej skóry.


Pani Bożena stworzyła w swoim wydaniu "koło skóry", które możecie zobaczyć powyżej. Uważam to za bardzo pomocny krok. Jego zadaniem jest uświadomienie nas na jakim poziomie jesteśmy w poszczególnych kategoriach "pielęgnacyjnych" i jak bardzo musimy nad nimi popracować, aby osiągnąć sukces. Zawarła w nim takie fragmenty jak sen, ruch, jedzenie oraz woda co uważam za duży atut! Na następnych stronach wyjaśnia jak z niego korzystać i zaleca wrócić do niego ponownie za miesiąc, aby zanotować i sprawdzić postępy.




NIEPODWAŻALNY AUTORYTET AUTORKI

Na dłuższą metę staje się już to dość męczące kiedy Pani Bożena stale podkreśla fakt, że jest po studiach, posiada długoletnią praktykę, wiele szkoleń i mnóstwo innych super rzeczy, których zwykły śmiertelnik z reguły nie posiada. Daje to średnie wrażenie, bo wyglada to tak jakby nachalnie próbowała udowodnić swoje stanowisko. No i karą było dla mnie czytać po raz setny, że autorka jest jedyną w Polsce oraz na świecie "skin coach" - przecież takie miano może sobie nadać nawet obcy z marsa.

NAMOWA DO UŻYWANIA PEELINGÓW Z KWASAMI

Totalnie rzuciła mi się w oczy pewna złota myśl o peelingach i kwasach złuszczających skórę. Pani Bożena odradza klasycznego peelingu mechanicznego z drobinkami, które usuwają martwy naskórek a zachęca do używania peelingów enzymatycznych lub z kwasami! Często też poleca kwasy AHA lub inne podobne mogące uszkodzić skórę. Ich zadaniem jest rozpuszczenie warstwy rogowej skóry, ale źle dobrane bądź użyte mogą wniknąć bardzo głęboko, spowodować podrażnienia lub jeszcze bardziej wysuszyć cerę.

Oczywiście autorka o wiele później w planie pielęgnacji zaznaczyła, żeby robić to w gabinecie kosmetycznym, ale gdy pierwszy raz o tym wspomniała to pisała jakby to był zwykły element pielęgnacji, więc pojawiła się mała nieścisłość. Kwasy nie są dla każdego, to nie jest tylko kolejny etap pielęgnacji a mocny krok, który jest bardzo ryzykowny i należy uzgodnić go z kosmetologiem.

POWIELANIE MITÓW O SZKODLIWYCH SUBSTANCJACH

Tego akurat spodziewałabym się najmniej po osobie tak rzekomo doświadczonej w chemii kosmetycznej oraz w samej kosmetologii. O szkodliwości SLS'ów, parafiny lub parabenów słyszał już chyba każdy. Wszędzie o tym trąbią, a na forach kosmetycznych tego najwięcej. Nie jest zbyt rozsądnym i profesjonalnym podejściem omówienie tylko jednej ze stron tych substancji, nie rozważenie ich "drugiego dna" i straszenie nimi czytelnika. Już nie wspominając o namowie odstawienia ich i używania do stóp jeśli w sumie nie odczuwamy żadnych przykrości nimi spowodowanymi.

I to drugie stwierdzenie, że szkodliwe substancje wchłaniają się przez skórę w każdym miejscu ciała. Może faktycznie któreś z nich mogą się wchłonąć przez skórę, ale żeby od razu pisać, że każda z nich tak się właśnie zachowuje? Czyli właściwie co dla Pani Bożeny znaczy szkodliwa substancja? Jak dla mnie to substancja, która podrażniła moją skórę lub wywołała jakiś dyskomfort, a nie tylko taka co stoi na jakiejś liście wśród innych niepotwierdzonych żadnymi badaniami "szkodników", a jest poparta zwykłą nagonką internautów. Jeśli właściwie krem z parabenem nie zrobił mi żadnej krzywdy to i tak powinnam zużyć go do stóp? Bezsens. No a jeśli Twoja cera faktycznie nie polubiła się z jakąś substancją to nie znaczy też od razu, że powędrowała ona do Twojego krwiobiegu przez skórę, no ludzie!


Jeśli chodzi o te "demoniczne" parabeny to wielu kosmetologów powie Ci, że to najlepiej przebadane konserwanty, dlatego powinny uchodzić jak najbardziej za te bezpieczne. Jak nie ten konserwant, to inny - bo inaczej krem ulegnie szybkiej destrukcji - więc po co zastępować je innymi mniej pewnymi substancjami? Poza tym parabeny występują naturalnie w wielu owocach i najlepiej radzą sobie z konserwowaniem, bo wystarczy ich zaledwie odrobina by wydłużyć życie, więc w kosmetyku wystarczy ich na prawdę niewiele by uchronić go przed "przedwczesnym starzeniem".

NIE POTRZEBUJESZ BALSAMI ANI SLSÓW!



Nie można po prostu stwierdzić, że żadna z czytelniczek nie potrzebuje SLS'ów lub balsamów po kąpieli. Zgodzę się, że te pierwsze można ograniczyć, ale uważam, że np. przy myciu włosów i skóry głowy to są niezastąpione i powinno się ich używać przynajmniej raz w tygodniu jeśli mamy włosy skłonne do przetłuszczania i dodatkowo lubimy nakładać na nie olej. Zwykły szampon bez mocniejszych detergentów może sobie nie poradzić ze wszystkimi zanieczyszczeniami.

Druga sprawa to fakt, że Pani Bożena zapewnia, że nie potrzebujesz balsamu po kąpieli,  a później w swoich przepisach kosmetycznych tworzy jeden z nich i zaleca stosować właśnie po tym rytuale.  Dość mocny fragment książki, bo przecież nie każdy ma nienaganną skórę, która nie wymaga kremów, balsamów ani żadnych innych dodatków. Jest wiele osób, które cierpią na suchą skórę nóg i muszą jej trochę w tym miejscu pomóc.

STWIERDZENIE, ŻE SKÓRA NIE WYMAGA PORANNEGO OCZYSZCZANIA

Autorka jest zdania, że jeśli jesteśmy posiadaczkami cery normalnej to skóra w tym miejscu po przespanej nocy jest ubrana w swój naturalny krem, który stanowi najlepszą ochronę i naprawę płaszcza hydrolipidowego,  więc poranne oczyszczanie możemy sobie odpuścić. Można nad tym się dłużej zastanowić, rozważać za i przeciw, jednak ta metoda wydała się mi dość dziwna.

W nocy przecież pocimy się, dotykamy cerą poduszek na których pełno różnych bakterii i roztocz, więc dlaczego zostawić takie środowisko na twarzy i nałożyć na nie makijaż? Uważam, że jeśli nie mamy cery suchej, którą zbyt częste mycie może jeszcze bardziej wysuszać to nie ma żadnych przeciwwskazań by właśnie tego nie robić. To właśnie cera normalna nie powinna mieć problemu z porannym myciem jakimś delikatnym detergentem :)

A Ty? Co sądzisz? :)

2 komentarze:

  1. Byłam ciekawa tej książki, ale do kupna mnie nie ciągnie :D
    http://gingerheadlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak średnio polecam. Jest okej, jeśli ktoś potrafi już wysuwać samodzielnie wnioski, żeby zobaczyć inny punkt widzenia, ale raczej nie poleciłabym tej książki komuś kto szuka porad w tej dziedzinie :)

      Usuń

TOP