środa, 9 listopada 2016

5. Pędzle od Zoevy | jak się sprawują?



Posta o pędzlach musiałam przełożyć z powodu wyjazdu do rodziny, ale nie myślcie, ze zapomniałam! Minęło już około 1,5 miesiąca od kiedy mam przyjemność obcować z tymi cudeńkami. Jak już wspominałam w poprzednim wpisie, pędzle pozwoliły mi na lepsze manewrowanie cieniami oraz na staranniejsze wykończenie makijażu.

  Nie ranią oka, co jest dużą wadą niektórych pędzli zrobionych "na szybko". Tutaj faktycznie płacimy za dobrą jakość. Fakt faktem mam tylko porównanie z drogeryjnymi pędzlami, jednak pędzle z Zoevy uznaje za przełom w mojej makijażowej przygodzie.


Pędzle miały już kontakt z wodą nie jeden raz. Myje je zazwyczaj w szamponie rozcieńczając go wcześniej z wodą, żeby cały proces odbył się jeszcze delikatniej. Po kąpieli zachowują się w porządku, szybko wracają do swojej formy (trzeba je tylko trochę rozruszać). Jednak przez pewien czas nie rozcieńczałam szamponu z wodą i wtedy były dość sztywne, no ale ponoć kozie włosie tak lubi od czasu do czasu. Ale! Największy plus - pędzle nie gubiły włosów :)

Wiele z was uznało je za stosunkowo małe. Co prawda nie są olbrzymich rozmiarów, ale mi to jak najbardziej odpowiada przy manewrowaniu nimi niedaleko lustra. Dzięki temu pewniej się je trzyma i są na swój sposób wyróżniające się z tłumu. Skuwka jak i trzonek wyglądają na solidnie zrobione i dopracowane. Nie ma problemu z myciem ich, wystarczy przetrzeć płynem do demakijażu i są jak nowe. 


Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie wolałam zamówić całego zestawu. Faktycznie, cenowo wyszłoby bardzo podobnie a miałabym ich nieco więcej. Jednak mi zależało na konkretnych modelach, które uznałam za niezbędne i pierwsze w kolei. 

Każdego z nich używam codziennie i w najmniejszym stopniu nie uważam wydanych pieniędzy za zmarnowane. Bądź co bądź jest to moje pierwsze wrażenie, ale przyjdzie tez czas na recenzje po dłuższym okresie użytkowania i wtedy będzie to miało więcej sensu. Póki co zapowiada się dobrze :) przejdźmy więc do zapoznania się z nimi bliżej!





| Podkład - włosie syntetyczne |

Na pierwszym miejscu w mojej zakupowej liście znalazł się właśnie ten pędzel. Mówi się o nim sporo dobrego. A ja właśnie poszukiwałam czegoś takiego. Miałam jakiś pędzel z Rossmanna, który nie dość, ze strasznie drapał to gubił ciągle włosy. Ten z Zoevy nadaje się głównie do podkładów ze względu na specyficzne cięcie, które tez pozwala na budowanie kosmetyku. Łatwa, przyjemna aplikacja, która nie pochłania całego produktu, który zaraz niczym maska wyląduje na naszej twarzy. Nakładam go okrężnymi ruchami, żeby został dobrze rozprowadzony. Oddaje naturalny efekt i jeśli martwicie się tak samo jak ja o przesadzenie z podkładem to ten pędzel jest dla was :) jest naprawdę bezpieczny.



         


| Róż - włosie kozy |

Różu używam na codzień (jestem typowym bladziochem, wiec jest to wręcz wskazany zabieg!). Zapragnęłam go, bo do tej pory używałam jednego pędzla na krzyż (do podkładu, różu, pudru i bronzera). Super sprawa jeśli chce się wyglądać niczym burak cukrowy, rozprowadzając poprzedni kosmetyk po całej twarzy, polecam! A tak na serio, to była męczarnia. Ten postanowił się nie buntować i preferuje delikatność. Jego końcówką nakładam również rozświetlacz i jest bez zarzutu.




| Aplikacja oraz rozcieranie cieni - kozie włosie |

Jest bardzo uniwersalny. Polecałabym go dziewczynom, które stawiają na prostotę i zaoszczędzenie pieniędzy. Nadaje się do nakładania cieni, ze względu na swoja płaska skuwkę ale tez jednocześnie do ich rozcierania przez puchata końcówkę. Tak na dobry start. Ja nakładam nim cienie matowe i nie muszę chyba pisać, ze jestem zadowolona :) pędzel jest dość dużych rozmiarów, dzięki czemu mogę łatwo i szybko rozprowadzić kosmetyk po całej powiece.




| Załamanie powieki - włosie kozy |

To jest moje odkrycie życia! Idealnie zgrywa się z załamaniem powieki. Jest tak ścięty, ze końcówka dociera do samego załamania idealnie rozcierając cień "dookoła". Dzięki swojemu ścięciu w kształcie pióra jest bardzo precyzyjny. 



| Blendowanie - mieszanka włosia syntetycznego z naturalnym |

Kolejny pędzel do rocierania. Tworzy ładna delikatna chmurkę na oku. Mam wrażenie, ze funduje nam płynniejsze przejście cieni niż 228. Dlatego, ze tamten skupia się głównie na załamaniu przez swoje ścięcie w kształcie pióra a ten jest bardziej rozłożony. 




| Wewnętrzny kącik oka, rozcieranie przy lini rzęs - kozie włosie |

Malutki pędzelek, który też od długiego czasu był na mojej liście zakupów. Potrzebowałam czegoś  mniejszych rozmiarów co świetnie zgrałoby się z wewnętrznym kącikiem oka, co roztarłoby cienie na dolnej powiecie i narysowało delikatna linie przy rzęsach. Lubie go za to, ze jest inny od pozostalych , pozwala na kombinowanie i dotarcie do tych mniej dostępnych miejsc. Mały czarodziej :)




| Aplikacja cieni - włosie kozy |

Producent mówi o nim głównie jako o pędzlu do tworzenia "smoky eye". Z kolei mi się przypodobał do nakładnia cieni połyskujących. Jest zbity i plaski, dzięki czemu pigmentacja cienia gdzieś tam nie znika w czeluściach pędzla a ląduje cała na oku. Nawet zrezygnowałam z maczamia palców w paletce. Ten produkt jest zupełnie wystarczający.



A wy miałyście styczność z pędzlami od Zoevy? Jesteście zadowolone? Koniecznie napiszcie!






1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

TOP